sobota, 9 marca 2013

Prolog. Poezja umiera wraz z odbiorem Świadectwa Dojrzałości

 

Przyśnił Ci się dziwny sen. Znów (o losie) zdajesz ustną maturę z języka polskiego. Stoisz przed komisją egzaminacyjną, nie potrafiąc wskazać autora słów „O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny”. Budzisz się przerażony/a. Po kilku chwilach, łapiąc już oddech, uspokajasz rozdygotane ciało. Wówczas zdajesz sobie sprawę, że czasy prześladowań, stojących pytaniem „co autor miał na myśli?”, minęły bezpowrotnie. Nie musisz kodować już jego słów w pamięci, a problematykę zdefiniowania świerzopu, pozostawiasz onomastykom. Czujesz się bezpiecznie.
I tu leży poezja, zagrzewająca swego czasu, Twojego dziada i pradziada. Zawdzięczasz jej wolność (nie, Lech Wałęsa nie przeskoczył murów stoczni, tworząc sobie podest z tomików Leśmiana i Tuwima – wiadomo Żydów). Twój ojciec słuchał Kaczmarskiego, powielając kopie wierszy Stachury.
 Na hasło „poezja”, poziome kody kreskowe Twojego czoła, zdają się układać w napis: „CO, KURWA?!”. Wiersz mieni Ci się domeną chuderlawych licealistów, potęgujących swój weltschmerz hipsterów (pewnie i pedałów), starych panien, z kotem w komplecie, koniecznie polonistek.

Witam w azylu dla twórczości „co–kurwa–pędnej”. Będę Twoim przewodnikiem we voyage'u przez dzieła osobowości niebanalnych, minionego wieku + ostatniej dekady. Niech poezja da Wam po buzi!
Poniżej krótka instrukcja obsługi i zarazem regulamin członkostwa:



Fragment filmu Toma Schulmana - Stowarzyszenie Umarłych Poetów (1989).

1 komentarz: